sobota, 19 kwietnia 2014

Prawie jak... kurczaczek


Wiosna w pełni :) Milkuśka jeszcze odrobinę załzawiona, ale duża poprawa jest :)




Prawie kurczątko, życzy wszystkim odwiedzającym, tym co przypadkowo wpadli i znajomym głaskaczom

Wesołych Świąt!

Jestem damą i kocham ozdóbki ^^

sobota, 12 kwietnia 2014

Wiosenna nostalgia



Z odmętów pamięci dysku wyciągamy stare zdjęcia... Ładna pogoda, słońce, wakacyjne wspomnienia ^^. Wspaniała odskocznia od tego, co mamy teraz.
Milkowa cieczka <miejmy nadzieję, że już ostatnia ;p>, tłumy kawalerów pod domem i napastliwe towarzystwo na każdym spacerze.
Oprócz tego załzawione i zaczerwienione oczka, cały czas pocierane łapką, czyli grudkowe zapalenie trzeciej powieki. Na szczęście po tygodniu wkraplania Maxitrolu widać poprawę, ciekawe co okaże się w piątek, kiedy to znowu czeka nas miejscowe znieczulenie i oglądanie powieki. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze, bo wizja zabiegu nie przedstawia się zachęcająco...
Ja też się podziębiłam, oby tylko mnie bardziej nie rozłożyło. Ale i tak wszystkie weekendowe plany muszą iść w odstawkę.


A już niedługo święta :). W tym roku zapowiada się nieco bardziej wiosenna pogoda niż rok temu ;)





sobota, 5 kwietnia 2014

Seminarium

Annówka to miejsce znane już chyba każdemu psiarzowi, chociaż ze słyszenia. Pobyt w niej jest dobrym sposobem na relaks, poznanie innych osób tak samo zakręconych na punkcie psów i nauczenie czegoś psiaka jak i siebie.
Chciałam się wybrać tam w tym roku na obóz, ale z kilku powodów stało się to niemożliwe. Wtedy zobaczyłam informację o organizowanym w niej weekendowym seminarium z Patrycją Kowalczyk. Mimo tego, że nie jest to blisko od nas, moja mama ucieszyła się z mojego pomysłu- kolejna możliwość "socjalizacji" Oli i to na jej własne życzenie, czemu nie! ;) Oni ten czas wykorzystali na zwiedzanie Poznania i okolic.


I tak 29 marca zawitałyśmy do Annówki! Wyjechać musieliśmy bardzo rano, dla mnie oznaczało to jakieś 3 godziny snu..., ale dałyśmy radę. Obie, bo Milka też była zdziwiona, że ktoś ją budzi o tak niepsiej godzinie, zakłada szelki i każe wskakiwać do samochodu (co to może znaczyć..?!).
Oczywiście jak przyjechałyśmy, od razu przywłaszczyła sobie łóżko, ale łaskawie pozwalała mi na nim leżeć- w końcu z Pańcią trzeba się dzielić, ona ma takie fajne rzeczy.


Skupiona Malaga

Urywki :D

Z semi jestem bardzo zadowolona, nauczyłyśmy się wielu rzeczy, wróciłyśmy z pomysłami na dalszą pracę. Ja postaram się zastosować rady w praktyce. Usłyszałam też, że fajnie wygląda praca Milkuśki ze mną :D.
 

Bardzo ciekawe było kształtowanie siebie nawzajem. Dobieraliśmy się w pary, w których jedna z osób była psem, a druga jego człowiekiem :). Były smaki, kliker, pochwała głosowa i mnóstwo śmiechu. Człowiek wymyślał sobie sztuczkę, coś co jego pies musi zrobić, a druga osoba (czyli "pies") wykonując różne gesty starała się odgadnąć o co może chodzić. Za każdą rzecz, która mogła przybliżyć psa do wykonania zadania, chociażby spojrzenie na przedmiot z którym było związane, był klik i smaki ^^ (czyli psia karma, która z oczywistych względów nie trafiała do naszych brzuchów, tylko do miseczki ;)). Niektóre sztuczki były dość łatwe, ale zdarzały się takie jak zasłonięcie zasłonki, zakrycie uszu dłońmi przy jednoczesnym wystawieniu języka i pogłaskanie psa, które zajęło trochę czasu, bo osoba, która je wykonywała nie chciała przeszkadzać leżącemu psiakowi i go niepokoić, ale udało się :). Ja miałam rozłożyć sobie dry bed i się na nim położyć :P.
To ćwiczenie pokazało nam jak praca z psem wygląda z drugiej perspektywy i jak ważne jest aby nagradzać za każdą nawet najmniejszą czynność, która może psiaka przybliżyć do wykonania naszego założenia i zachęcić do dalszej pracy. Miłe słowa, także były motywujące! Trzeba też pamiętać, żeby nie przedłużać sesji i zakończyć ją sukcesem, zanim nasz pies zacznie być sfrustrowany. Niby wszystko jest oczywiste, ale takie postawienie się z drugiej strony "rozjaśnia" umysł i pozwala zauważyć błędy, które nieświadomie popełniamy.



wtorek, 1 kwietnia 2014

2 urodzinki! :D

Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!

A kto? Milka!

Tak, to prawda, a nie żart prima-aprilisowy ;). Dokładnie 2 lata temu urodziła się moja kruszyna.
 Jaka Emi jest, wiedzą wszyscy, którzy mieli okazję ją poznać na żywo lub podczytują bloga, dlatego myślę, że nie ma sensu rozwodzić się dzisiaj nad jej charakterem. Lepiej się skupić na mizianiu i rozpieszczaniu :D.
Oczywiście urodzinki oznaczają... prezenty! W tym roku postawiłam na prezenty praktyczne i odnowiłam wystrój kącika miskowego. Zabawka też była i to nie byle jaka ;). A od rodziców Esmiśka dostała plecionkę warkoczykową (to już powoli staje się tradycją- to samo było rok temu).


Przed (z rozwaloną przez świnie podkładką :P) i po :D
Piesek
I takie zdjęcie z prezentem na szybko


A w weekend byłyśmy w Annówce na semi z Patrycją Kowalczyk :), ale o tym więcej za kilka dni.