poniedziałek, 24 marca 2014

Nałęczów i Kazimierz Dolny... czyli jeszcze trochę o naszej feryjnej wyprawie

Uroki nałęczowskiego parku :)
Z aparatem spacerowałyśmy głównie wczesnym rankiem, żeby ludzie nam nie przeszkadzali a Milkusia im.

 


 

Zdjęcie na kolanach u Prusa obowiązkowo musi być! Bez tego wyjazdu nie można zaliczyć do udanych ;).
  

Jak by tu sięgnąć do tego kierownika..? :D
 


Wąwozy ^^
Myślę, że dużo lepsze widoki byłyby wiosną, latem jakby naokoło wszystko było zielone, a nie wszędzie szarobure gałęzie, ale i tak nie było tak źle.
Czemu nie idziesz...?







 I tak spacerując wśród wąwozów, podziwiając pierwsze oznaki wiosny, natknęłyśmy się na kawiarnię- Jaśminowa. Miejsce z niesamowitą atmosferą i wystrojem nawiązującym do czasów Prusa. Tu również Milka została bardzo miło przyjęta, a kajmak, który tam jadłam- rewelacja! :D

  




 Psiaka trzeba było też ukulturalnić ;).




Ostatniego dnia wybraliśmy się do Kazimierza. Oj nie dane było nam odpocząć. Góra Trzech Krzyży, Zamek, Baszta... Wszystko czekało na odwiedziny Milianki ;)

Werniks i Milka

Jak to jest wysoko!
Pańcia prosiła, żeby siedzieć, to siedzę i czekam, mimo że aż mnie korci, żeby pobiegać :P
Z psem podróżuje się dużo bardziej przyjemnie :D

sobota, 15 marca 2014

Nałęczów :)

Ostatnie 4 dni ferii spędziłyśmy w Nałęczowie. Początkowo nie chciałam tam jechać, wyciągnięto mnie prawie na siłę. Jednak teraz z perspektywy spędzonego tam czasu, śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję :D.
Miałyśmy piękną pogodę, słońce świeciło, było cieplutko- pogoda w sam raz do długich spacerów.

Ale może zacznę od początku :). Zamieszkałyśmy w Samoniówce. Mila została tam bardzo miło przyjęta.


My przed naszym domkiem :) Oczywiście ja jak zwykle mam cudowną minę ^^

Psica też chyba była zadowolona z pokoju, miała balkon! To jest zawsze jej ulubiona zaleta nowych miejsc :).



I (na początek) kilka zdjęć z Nałęczowskiego parku. Pozująca Milka wzbudzała duże zainteresowanie, ludzie się zatrzymywali, niektórzy kucali i cmokali (co doprowadzało mnie czasem do szału... bo czy nie umieją zauważyć, że jeśli mówię psu, żeby gdzieś usiadł, oddalam się z aparatem, żeby zrobić mu zdjęcie, to nie chcę, żeby ktoś go rozpraszał... Chociaż i tak dużo gorsze jest chyba szczekanie lub miauczenie, nie wiem czemu ma to według nich służyć ;/). Spotkałam się nawet z pytaniem, czy mała jest na sprzedaż, bo jej zdjęcia robię i za ile mogłabym sprzedać :D. Mnie to pytanie trochę rozbawiło, moja mama natomiast od razu wyjaśniła, że Milka nie jest do oddania (i pomyśleć, że kiedyś jej nie chciała- teraz już nie wyobraża sobie bez niej życia :)).







Niedługo ciąg dalszy... :D