W końcu udało mi się namówić tatę na pomoc w przyczepieniu koszyka dla Mili <po prawie roku! wow taki sukces ;)>. Niestety musi być z tyłu, bo mój rower już starszej daty i kierownik jest za bardzo wygięty, ale nie warto się tym przejmować- jakoś damy radę ;).
Od razu wybrałyśmy się na króciutką przejażdżkę, tak na początek, bo dla Mili to pierwszy raz i nie za ciekawie byłoby psiaka od razu zniechęcić. Chciałabym, żeby polubiła jazdę w koszyku, wtedy mogłybyśmy jeździć na jakieś polanki :)
Jeszcze nie wszystkie troczki zostały poucinane, bo to tak na szybko było ;) |