piątek, 7 listopada 2014

Wakaaaacje! :D

Mimo, że od końca wakacji minęły ponad 2 miesiące w niczym nie przeszkadza mi to w napisaniu listopadowego posta na temat wakacji :). Długo nie było mnie na blogu, ale tęsknię trochę za pisaniem co u Milciaka, co u nas :). Dlatego wracam.
Jestem teraz w maturalnej klasie i trochę ciężko jest mi sobie dobrze zorganizować czas uwzględniając to co sama na siebie wzięłam lub zwyczajnie mi narzucono. Na szczęście zdałam egzamin na prawo jazdy <:D!>, więc chociaż ta maksymalnie stresowa sytuacja i godziny przeznaczone na jazdy, odeszły w zapomnienie. Przed samym egzaminem stresowałam się tydzień, przeżywając ataki paniki, trzęsienia się, ciągłe bóle głowy, brzucha... Podsumowując jeden wielki koszmar :/.
Ale ten blog nie jest o samej mnie ;). Mogłabym od razu przejść do zdjęć z naszej pięknej jesieni, którą obserwujemy za oknem, ale stwierdziłam, że zdjęć z wakacji nie można pominąć.



Tym razem Milka potrafiła wejść do wody nawet nie po zabawkę! :D

 ...ale po ochłodę lub żeby po prostu napić się wody. Większość psów podobno ma po niej rewolucje żołądkowe. Milka, mimo, ze zawsze ma na plaży dostęp do swojej miski z chłodną wodą, to co jakiś czas chodzi zamoczyć język w tej słonej :)


No niech Ci będzie... zapozuję :)

Wygłupianie z pańcią :). Psica, szczególnie jak dopiero co wróciła z wody, albo zobaczyła, ze kocyk/ręcznik jest świeżo wytrzepany, zadomowiała się tam wraz ze swym inwentarzem (np. patykiem) znosząc przy okazji tony piasku... Miałyśmy też "zabawę". Kiedy ja trzepałam ręcznik z piasku, ona starała się wskoczyć na niego, unoszącego się w powietrzu. Bardzo śmiesznie to wyglądało, niestety mojej mamie nie udało się tego udokumentować ;)

Jak widać w wodzie można natknąć się na "niezidentyfikowane" obiekty. I co tu wtedy zrobić? Trącić łapką, czy tylko się przyglądać? :D



Na koniec świata, a w zasadzie Polski ;) i jeszcze dalej. Zamiłowanie do podróży przejęła wraz z głaskami ;).



W okresie Milkowej rekonwalescencji po sterylizacji mieliśmy znowu gościa :). Tym razem Bella wpadła do nas na tydzień i muszę powiedzieć, że ten pobyt zmienił relację dziewczyn o 180 stopni. Stały się praktycznie najlepszymi koleżankami. Bawiły się, kotłowały, chowały za firankami, a później znienacka zza nich wybiegały. Jej wyjazd zbiegł się w czasie razem z moim wyjazdem na obóz. Podobno początkowo Mila była bardzo markotna i całe dnie spędzała schowana za firanką, później na czas nieobecności rodziców jeździła do Belli i obie ganiały się po podwórku :D. Przy okazji wykształciły swój własny rytuał :). Jak Bella zobaczy przez okno Milkę wyskakującą z samochodu, zaczyna piszczeć, skakać, machać ogonkiem, biec do drzwi, domagając się wypuszczenia. Jak już się spotkają to jest ułamek sekundy na obwąchanie się. Potem Milka zaczyna uciekać, a Bella ją goni. Po jakimś czasie (prawdopodobniej jak im się to już znudzi, albo się zmęczą) zaczynają sie kotłować, podgryzać i bawić w najlepsze :). Później następuje część w której Mila ma już dość zabaw i ignoruje zaczepki Belli, aby za chwilę na nie odpowiedzieć :). Niby zwykłe zabawy dwóch psiaków, jednak patrząc na ich relację jeszcze na początku wakacji jest duuży postęp, dlatego tak się cieszę. A dobre stosunki między nimi są ważne, bo dość często mają okazję się dziewczyny spotykać i fajnie jak każde podejście Belli do mnie nie kończy się na warczeniu Mili- "odejdź od mojej pańci!". Teraz bez przeszkód mogę głaskać je obie :). Chociaż Milka ciągle stara się trzymać w pobliżu mnie.


Niedługo może pojawi się coś nieco bardziej aktualnego ;)